Jak w ciągu ostatnich 10 lat zmienił się sposób funkcjonowania obrazu i sama fotografia? I co przyniesie nadchodząca dekada? Co miesiąc pytamy o to zawodowców i ludzi branży.
Każdorazowo próba zdefiniowania fotografii na przestrzeni lat nie może skończyć się dobrze jeżeli nie chcemy wpaść w pułapkę gawędziarstwa i narzekania „ach, kiedyś to były czasy!”. Osobiście nie próbowałbym nakreślić tego jak zmienia się fotografia, ale jak zmieniła się rzeczywistość, w której owo medium funkcjonuje i z czym musimy się my, jako fotografowie zmierzyć.
Z jednej strony mamy bogactwo doskonałego sprzętu, który sam w sobie drastycznie skrócił czas wejścia młodych fotografów na zadowalający poziom techniczny, co przyznaję – może nieco rozleniwiać.
Z drugiej strony, łatwo ulec pokusie technicznej perfekcji i tworzyć poprawne zdjęcia bez żadnego przekazu. Z roku na rok jesteśmy dosłownie zalewani ogromną ilością zdjęć. Począwszy od Instagrama,
a skończywszy na wydawanych książkach, zinach
i festiwalach. Niestety, co smutne, młodzi fotografowie często czerpią swoją wiedzę od internetowych guru a kompletnie nie znają klasyków.
Nie twierdzę, że ta wiedza jest potrzebna, ale na pewno większa świadomość pomogłaby wielu młodym, zdolnym fotografom odnaleźć swój unikalny język i wejść na wyższy poziom.
Największą obecnie bolączką fotografów jest presja czasu i pragnienie uzyskania natychmiastowej gratyfikacji. Sprzyja temu kultura social mediów, ale i tempo w jakim żyjemy. W następstwie tego powstaje coraz mniej projektów personalnych a coraz więcej powierzchownych, mało ciekawych historii. Porównując do filmu – często reportaże są jak piękny film, z kompletnie nieudanym scenariuszem i niestarannie nakreślonymi bohaterami.
Paradoksalnie wydarzenia ostatnich miesięcy przyniosły zmianę w dobrym kierunku. Mniej zleceń, kwarantanna, ograniczone możliwości podróżowania – to wszystko sprawia, że zaczynamy szukać inaczej, otwieramy oczy na najbliższe otoczenie i fotografia również zaczyna się zmieniać. Jest bardziej intymna, bardziej przemyślana. Nie chcę generalizować, to ciekawy trend jaki obserwuję wśród zaprzyjaźnionych fotografów. Rozmowy sprzętowe powoli schodzą na dalszy plan a spotkanie nad kawą zaczyna się od słów: „Słuchaj, opowiem Ci niezłą historię, nie uwierzysz kogo dziś spotkałem!”.
I to jest kwintesencja fotografii na przestrzeni lat – zataczamy koło, po etapie zachłyśnięcia się technologią wracamy do esencji – doświadczania
i opowiadania za pomocą fotografii dobrych historii. Coraz więcej jest fotografii konceptualnej, przemyślanej, ciekawej zarówno w formie jak
i prezentacji. Książka to już nie tylko zbiór kartek ale obiekt, który swoją formą dopowiada historię. Szczerze mam nadzieję, że ten trend się utrzyma.
Źródło: Digital Camera 2020-11