Na Zanzibarze są trzy rodzaje piwa
Na Zanzibarze są trzy rodzaje piwa. Serangeti, Safari, Kilimandżaro. Nie jestem smakoszem piwa ale wszystkie w/w na zimno smakują doskonale. W innej wersji, niż schłodzone są mniej smaczne, co jest bardzo delikatnym opisem ich ciepłego stanu. Woda. Pod prysznicem mamy wodę słoną. Podobno mieszkańcy mają za darmo. Za słodką muszą płacić i dostarczana jest cysternami. Piejemy butelkowaną, ale w takich upałach 1,5 litra jest jak kropla w oceanie. Studzi pragnienie tylko na kilka chwil. Zresztą nie lubię wody niegazowanej a o gazowaną jest bardzo trudno i jak jest to jej cena przewyższa cenę Coca Coli, Sprite itp. Pierwszy dzień spędzamy na plaży, krótki spacer. Jestem obolały. Poranne leki przeciwbólowe pomogły mi funkcjonować w miarę normalnie. Nie jest źle. Chodzę, uśmiecham się, cieszę, z faktu że żyję i jestem w tak pięknym miejscu. Siadamy w barze po przeciwnej stronie od wejścia na plażę niż „Polski bar” ze spróchniałymi schodami. Pijemy piwo Kilimandżaro. Słodkawy smak nie przypada mi do gustu. Fotografuje w zasadzie wszystko i wszystkich dookoła. Dżoane z Samuelem. Jego niesamowity strój robi na mnie wrażenie. Jak młody człowiek może być tak ortodoksyjny w przestrzeganiu zasad panujących w plemieniu, które jest setki kilometrów stąd.
Jak słusznie z Moniką zauważyliśmy, każdy człowiek, miejsce czy kawałek znikającej i pojawiającej się wraz z przypływem, odpływem plaży, ma swoja historię. Niezapomniane wrażenia, bardzo często, nie jesteśmy wstanie opisać słowem, uchwycić najlepszym kadrem. Otaczająca nas inność mieszkańców Zanzibaru fascynuje. Spokój i wszechobecny uśmiech pomimo biedy. Jesteśmy gdzieś na końcu Świata. Czułem się bezpiecznie. Pomimo tego, że wszyscy z zaciekawieniem podchodzili i patrzyli na dużego, białego faceta z brodą. Chociaż raz, byłem w centrum zainteresowania. Począwszy od dorosłych a skończywszy na dzieciach wszyscy wołali widząc mnie Simba ….to było miłe. Stałem się na te parę dni Królem Lwem z bajki. Oczywiście przy okazji zachwytu na „moim pięknem” chciano nam coś sprzedać, zachęcić do udziału w wycieczce. Jak to w turystycznych miejscach wszędzie na Ziemi.