O Evelyn McHale za życia słyszeli jedynie jej bliscy. Po śmierci, za sprawą fotografii Roberta Wilesa, stała się ikoną.
Pierwszego maja 1947 roku student, Robert Wiles, słyszy potężny huk. Biegnąc nowojorską ulicą w jego kierunku, wyjmuje aparat i robi zdjęcie, które prawie dwadzieścia lat później Andy Warhol wykorzysta w grafice „Suicide (Fallen Body)”. Zdjęcie ukazuje ponad dwudziestoletnią Evelyn McHale, księgową w firmie grawerskiej, tuż po skoku z osiemdziesiątego szóstego piętra Empire State Building. Ostatnim jej życzeniem było, aby nikt z rodziny nie oglądał jej ciała po skoku…
McHale urodziła się w Berkeley (California) w 1923 roku. Jej matka cierpiała na niezdiagnozowaną i nieleczoną depresję, co doprowadziło do rozbicia rodziny. Miała ośmioro rodzeństwa, a po rozstaniu rodziców opiekę nad nimi przejął ich ojciec. Dzień przed śmiercią odwiedziła swojego narzeczonego, Barry’ego Rhodes’a, który nie zauważył w jej zachowaniu żadnych symptomów wskazujących na myśli samobójcze. Spoczywająca na masce zaparkowanego samochodu Evelyn stała się ikonicznym przedstawieniem tragedii. Siłę odbioru zdjęcia wzmacnia szczególnie fakt, iż Wiles znalazł się o odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu, co ironicznie zostało potwierdzone przez brak jakichkolwiek innych jego osiągnięć jako fotografa. Uchwycona ulotność, zarówno chwili jak i życia, stawia zdjęcie wśród najbardziej oddziałujących na odbiorcę. Brak jakichkolwiek ran na ciele samobójczyni połączony ze spokojem odmalowującym się na jej twarzy przywołuje skojarzenie ze snem, a nie upadkiem z tak wielkiej wysokości. Wygląd Evelyn nie odbiega od mody lat czterdziestych, spódnica o długości sięgającej poniżej kolan, podkreślający talię pasek, rękawiczki oraz makijaż silnie podkreślający usta, które prawdopodobnie były pokryte czerwoną szminką zgodnie z ówczesnymi standardami. Z kolei sam komplet (żakiet plus spódnica) stanowi pokłosie drugiej wojny światowej.Przylegający do ciała ubiór miał ułatwiać kobietom w czasie wojny wykonywanie prac, które wcześniej były domeną mężczyzn.
Szczególną uwagę zwraca zaciśnięta lewa dłoń samobójczyni, w której ściska sznur pereł. W latach czterdziestych, będąc elementem eleganckiego stroju kobiecego, wskazywały jednocześnie na status społeczny ich właścicielki. Prawdziwe perły, zważywszy na ich cenę, od najdawniejszych czasów były dostępne jedynie dla kobiet zamożnych. Ten wymiar szczególne podkreślenie znalazł w starożytnym Rzymie, gdzie perły mogły nosić tylko kobiety z najszlachetniejszych rodów.
Ze względu na treść, wymowność oraz tragizm zdjęcie Wilesa często porównywane jest z innym ikonicznym przedstawieniem samobójstwa utrwalonym na kliszy – fotografią Malcolma Browna ukazującym akt samospalenia buddyjskiego mnicha z 1963 roku. Brown za swoją pracę otrzymał nagrodę Pulitzera.
Zapisane w przedśmiertnej notatce życzenie McHale, aby nikt z rodziny nie oglądał jej po śmierci zniweczył sukces fotografii Wilesa. Jej popularność trwa nieprzerwanie od dnia śmierci Evelyn. Najpierw pojawiło się na okładkach amerykańskich magazynów, a następnie było wykorzystywane przez grafików, artystów, a nawet muzyków na całym Świecie
Andy Warhol wykorzystał je we wspomnianej pracy „Suicide (Fallen Body)” poddając wizerunek Evelyn zwielokrotnieniu. W 1984 roku post-hardcoreowy zespół Saccharine Trust umieścił je na okładce swojej płyty o wymownym tytule „Surviving You, Always”. Dziewięć lat później David Bowie przedstawił swoją interpretację fotografii w teledysku do piosenki „Jump They Say”, a w dwa lata później jej rekonstrukcji dokonał zespół Machines of Loving Grace na okładce albumu „Gilt”. Nawet Taylor Swift nie oparła się pokusie nawiązania do fotografii. W scenie otwierającej jej teledysk do piosenki „Bad Blood” z 2015 roku spada na maskę samochodu przypominając pośmiertny wizerunek Evelyn.
czasami wystarczy chwila…by zmieniło się Nasze życie w koszmar lub cud….